Zmiany towarzyszą nam przez całe życie. Do niektórych jesteśmy zmuszeni i musimy stawić im czoła. Są też zmiany, których niby chcemy, ale wiecznie je odkładamy. Małe zmiany, z pozoru błahe, które zaczniemy w następny poniedziałek, za miesiąc, na wiosnę. Wbrew pozorom to właśnie do nich potrzebujemy nie tylko siły, ale często odpowiedniej motywacji, wsparcia rodziny i otoczenia, dobrych rozwiązań, odwagi. Przy nich najlepiej poznajemy swój charakter, siłę woli i z nich, gdy się udają, jesteśmy bardzo dumni lub stajemy się inspiracją dla innych.
Zwykle są to też zmiany najbardziej nam potrzebne, dotyczące nas samych, naszego zdrowia, rozwoju, samopoczucia, wyglądu, relacji. Jesteśmy zbyt zajęci by zacząć, czasem zbyt wygodni, zbyt uwikłani w inne sprawy albo po prostu nie mamy siły, wsparcia, nie wiemy jak, boimy się, nie wierzymy, że damy radę. Sygnały od naszego organizmu zagłuszamy lekarstwami i suplementami, złej jakości jedzenie tłumaczymy brakiem czasu, brak ruchu złą pogodą, brak snu pracą … i odkładamy. Nasz organizm też odkłada…
Jestem i zawsze będę pełna podziwu dla ludzi, którzy się na takie ‘małe’ zmiany odważyli. Wiem, że czasem łatwiej zrealizować poważny projekt w pracy niż zrobić listę zakupów i zaplanować co będziemy jutro jeść. To właśnie okiełznanie takich małych rzeczy pozwala nam wypracować nowe nawyki żywieniowe, włączyć odpowiednią dawkę ruchu, dobrej jakości sen, zredukować stres, poprawić samopoczucie a w konsekwencji złagodzić objawy wielu dolegliwości, zmniejszyć ilość przyjmowanych leków, poprawić relacje z bliskimi i polubić siebie. Czyli tak naprawdę dokonać tej „dużej” zmiany.
Bez odkładania.